Lęk przed zrobieniem krzywdy bliskim to problem, nie jest wcale odosobniony i może realnie utrudnić funkcjonowanie osobie, która go doświadcza. Pacjenci są bardzo różni i swoim życiu cierpią na różnego rodzaju lęki (nerwica), mają natrętne myśli lub/i wykonują kompulsywne czynności. Najważniejsze jest, że można im pomóc.
Problem, jakim jest lęk przed utratą kontroli nad sobą i zrobieniem krzywdy bliskim osobom, zdarza się coraz częściej i należy do szerokiej kategorii zaburzeń lękowo-obsesyjnych. Poniżej historia mojej pacjentki, która cierpiała na lęk przed zrobieniem krzywdy bliskim.
Lęk przed utratą kontroli nad własnym zachowaniem
Przejdźmy od razu do przypadku młodej kobiety, która zjawiła się w moim gabinecie zdesperowana, gdyż nie mogła się uwolnić od natrętnej myśli, która powodowała u niej paniczny lęk. Bała się, iż nagle utraci kontrolę nad swoim zachowaniem i w szale zabije ukochanego męża. Myśl, że wyjmie nóż i zabije go we śnie, czy doda trucizny do jedzenia, czy też wypchnie go przez balkon, nawiedzała ją nieustannie i doprowadzała do skraju wyczerpania. Im bardziej chciała się od niej uwolnić, rozproszyć myśli, zająć czymś innym, tym częściej ta obsesyjna myśl i wiążące się z nią obrazy, pojawiały się w jej głowie.
Miłość do rodziny i pojawienie się lęków
Pani M. bardzo kochała swojego męża, z którym miała dwójkę dzieci. Od 10 lat dzieliła z nim radości i smutki, razem wybudowali dom, prowadzili dobrze prosperującą firmę. Tym bardziej była zdziwiona, iż takie irracjonalne myśli pojawiły się w jej głowie.
Wszystko zaczęło się po wysłuchaniu telewizyjnych wiadomości, w którym opowiedziano przypadek kobiety, która bez jakiegokolwiek motywu, wzięta przez raptus zaatakowała męża nożem, doprowadzając go do śmierci. Od tego momentu, mimo racjonalnych zapewnień o wzajemnej miłości, nawiedzał ją lęk, iż mogłaby przestać siebie kontrolować i w trakcie szału coś takiego zrobić.
Oczywiście pani M. rozmawiała z mężem, który na początku starał się uspokoić ją i zapewnić, iż to tylko jej wymysły, ale widząc panikę w jej oczach, sam zaczął się bać. To tylko potwierdziło żonie, iż ma rację i musi coś zrobić, aby ten szaleńczy raptus jej się nie przytrafił. Poddała się terapii farmakologicznej, która oprócz sedatywnych efektów, w dłuższej okresie czasu nie zwalczyła przyczyn jej nerwicy.
Zaprzestanie rozmów
Lęk przed zrobieniem krzywdy bliskim wymaga odpowiednich rozmów. W trakcie konsultacji psychologicznych, zapewniłam pacjentkę, iż lęk przez utratą kontroli nad własnym zachowaniem jest dość powszechnym problemem, który można zwalczyć w relatywnie krótkim czasie.
Pierwszym kluczowym elementem jest zaprzestanie rozmowy o swoim problemie z bliskimi, gdyż im więcej dajemy przestrzeni naszym obsesjom, tym większe się one stają. Im więcej mówimy o naszych lękach, tym bardziej realne się one stają. Nie zawsze rozmowa z najbliższymi o problemie ma cel terapeutyczny. Czasami, jak w przypadku nerwicy, tylko pogłębia problem.
W trakcie procesu terapeutycznego sięgam po wiele technik psychologicznych, jak np. „dziennik pokładowy” (opisywanie momentów krytycznych w momencie ich trwania w celu dokładnego rozpoznania krytycznego epizodu), pytania, które osoba ma zadawać sobie codziennie („Co zrobiłabyś, aby jeszcze bardziej pogłębić swój problem, zamiast starać się go zmniejszyć. O czym powinnaś myśleć, aby sprawić, iż problem stałby się jeszcze dotkliwszy? Przynieś wszystkie odpowiedzi na następne spotkanie. Gdyż, jak mówi antyczne przysłowie: aby wyprostować pewną rzecz, musimy się najpierw nauczyć wszystkich sposobów, jak skrzywić ją jeszcze bardziej.” Oczywiście nie wprowadzamy tego w czyn, tylko robimy takie teoretyczne, umysłowe ćwiczenie).
Lęk przed zrobieniem bliskim krzywdy a efekty terapii
Po dwóch tygodniach, podczas drugiego spotkania, pani M. przyniosła zeszyt, w którym opisała wszystkie swoje epizody paniki. Przyznała, iż pisanie pozwoliło jej się uwolnić od tych natrętnych myśli, ale lęk nadal pozostał. Kolejnym etapem było zmierzenie się z najczarniejszymi myślami, które wywoływały to nieprzyjemne poddenerwowanie (technika: „Pół godziny najgorszych fantazji”).
W trakcie kolejnych sesji, pacjentka stawiła czoła swoim lękom i stwierdziła: “Im częściej była w stanie spojrzeć im w oczy, tym szybciej te zły myśli odpływały”. Po serii sześciu – ośmiu spotkań pani M. przyznała, iż nauczyła się odpędzać te „duchy”, poprzez spoglądanie im głęboko w oczy. Zrozumiała ich mechanizm działania, a metody, których się nauczyła podczas spotkań terapeutycznych, mogła stosować w podobnych sytuacjach. Po zakończeniu terapii i przeprowadzeniu follow-up, pacjentka przyznała, że znowu zaczęła używać noży kuchennych, i spędzać miłe wieczory na tarasie wspólnie z rodziną.
Jeżeli zmagasz się z lękami w samotności – rozważ profesjonalną pomoc. Przeczytaj również mój artykuł o lęku, który sprawia, że nie wychodzimy z domu. Z tym wszystkim można się uporać i odzyskać radość życia.
Zostaw Komentarz