Rozpoznaj objawy depresji i uzyskaj odpowiednią pomoc

Rozpoznaj objawy depresji i uzyskaj odpowiednią pomoc

Depresja może przydarzyć się każdemu

Możesz postrzegać to zdanie jako przestrogę. Nie jesteś nietykalny. Nie jesteś nietykalna.
Nie jesteś w 100% odporny na depresję, ale możesz wzmocnić swoją odporność psychiczną, aby ta choroba Cię nie dopadła. Na depresję choruje coraz większa część społeczeństwa. 

W jak głębokim dołku siedzisz? Oceń swoją sytuację.

1. Wpadasz w małe dołki, potykasz się o nie, upadasz, ale zaraz się podnosisz i idziesz dalej.

Dołek rozumiany jest jako problem, wyzwanie, z którym musisz/chcesz się zmierzyć. Jeśli dołki są małe i niezbyt głębokie, a Ty masz dużo siły i motywacji, to wydostanie się z nich jest dość szybkie i bezbolesne.
To pierwszy rodzaj sytuacji, który może przydarzyć się każdemu.

2.  Kolejny raz wpadasz w dołek, którego nie zauważyłaś. Wpadasz w zły nastrój, trwa to kilka dni do 2 tygodni, ale wiesz, co robić, aby samodzielnie się z niego wydostać. 

Posiedzisz sobie w dołku, popłaczesz, zastanowisz się nad tym, jak się w nim znalazłeś. Odpoczniesz, powoli wydostaniesz się z niego i pójdziesz dalej.
 Jeśli wiesz, gdzie znajdują się te dołki, to wiesz także,  jak ich unikać. To pozwala przewidzieć przyszłość

3. Kolejny raz wpadasz w głębszy dołek, ale jakimś “magicznym cudem” udaje Ci się z niego wydostać. Przestraszyłaś się, że to już koniec, ale na szczęście nie tym razem.
Po jakimś czasie pojawia się kolejny dołek i miałeś nadzieję, że znowu Ci się uda. Okazuje się, że dotychczasowe sposoby radzenia sobie z gorszym nastrojem, chronicznym zmęczeniem i bezsennością nie działają. Siedzisz w dołku, próbujesz starych rozwiązań, ale zamiast wychodzić z dołka, jeszcze bardziej się w nim zapadasz. Masz wrażenie, że rozwiązanie się od Ciebie oddala, robi Ci się zimno i samotnie, a światełko dające nadzieję, że sytuacja się zmieni coraz słabiej się tli. Kogo warto poprosić o pomoc? Warto zgłosić się do psychoterapeuty i psychiatry, warto szczerze porozmawiać z bliskimi. Nie warto czekać!

4. Siedzisz w dołku od dłuższego czasu (ponad 2 tygodnie wg klasyfikacji zaburzeń ICD 11).
Masz coraz mniej energii i siły, aby walczyć i wydostać się z tej ciemnej dziury. Z każdym dniem nie chce Ci się już prosić o pomoc (krzykiem o pomoc może być odmawianie wyjścia ze znajomymi, nie odpisywanie na smsy i nie odzywania się, samookaleczanie się, itp.). I tak masz wrażenie, że nikt Cię nie usłyszy. Z każdym dniem coraz bardziej tracisz wiarę w to, że sytuacja się zmieni. Wszystko, co do tej pory robiłeś traci powoli sens, rozmazuje się.
Budzisz się rano i „patrzysz w górę” marząc tylko o tym, aby ten dzień już się skończył i abyś mógła wrócić do łóżka. Nie chce Ci się już starać, wszystko traci sens. Poddajesz się i czekasz. Tylko na co? Jak najszybciej zgłoś się do psychoterapeuty i psychiatry, aby zacząć leczenie.

W jak głębokim dołku siedzisz? Od jakiego czasu?
Wierzysz, że możesz się z niego wydostać?

Jeśli nadal wierzysz, że możesz wyjść z tego okropnego stanu beznadziei, bezsensu i niemocy, zgłoś się do dobrego i sprawdzonego specjalisty- psychologa -psychoterapeuty, który pomoże Ci zrozumieć, dlaczego wpadłeś w ten dół i jak się z niego wydostać.

Jeśli już nie wierzysz, że możesz się z niego wydostać, jeśli straciłeś wiarę i wydaje Ci się, że Twoje życie nie ma sensu, to konieczna jest tu pomoc najbliższych, którzy powinni wspólnie z Tobą zdecydować i razem z Tobą pójść do psychiatry, abyś wziął leki, które pomogą Ci podnieść cię z kolan w pierwszym okresie.

Leki psychotropowe raczej nie rozwiążą wszystkich twoich problemów, ani nie wyciągną Cię jak dźwig z tej czarnej dziury, ale dadzą Ci energię i wiarę w to, że możliwe jest wyjście na prostą. Leki często dają nadzieję, że jest światełko w tunelu i pozwalają się tak bardzo nie martwić obecną sytuacją.

Biorąc odpowiednio dobrane leki, konieczna jest regularna psychoterapia, aż do momentu, w którym dana osoba jest w stanie normalnie funkcjonować. Wtedy dopiero warto powoli i pod kontrolą psychiatry schodzić z leków, nie wcześniej!


Warto wykonać test na depresję, aby zrozumieć swoją aktualną sytuację, i zdecydować, jakie kroki podjąć.

Wykonaj darmowy test na depresję.
Skala Depresji A. Beck’a.

Wypełnienie testu nie wystarczy. Jeśli masz poczucie, że nie dajesz rady, to nie czekaj.
Tutaj k
onieczne jest działanie.

 

Zgłoś się/zadzwoń do następujących placówek w Twojej okolicy:

 

    • PZP – Poradnie Zdrowia Psychicznego
    • Ośrodki Interwencji Kryzysowej
    • Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne (dla dzieci i młodzieży)
    • Szpitale psychiatryczne

Pomoc jest bezpłatna.

 

Zgłoś się do dobrego specjalisty w Twojej okolicy i porozmawiaj o Twojej sytuacji. Wspólnie wypracujecie rozwiązania.

 

Poproś o pomoc najbliższych, osoby, którym możesz zaufać i razem umówcie się na wizytę u psychiatry i psychoterapeuty.
Zadzwoń na darmową infolinię – Całodobowa Linia Wsparcia – 800 70 2222

Antydepresyjny Telefon Zaufania (22) 484 88 01

„Antydepresyjny Telefon Zaufania” prowadzi Fundacja ITAKA – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych pod numerem (22) 484 88 01. Dni i godziny na przestrzeni lat się zmieniały, dlatego najlepiej sprawdzić szczegóły na stronie: http://stopdepresji.pl/

            Znajdź w sobie nadzieję, aby o siebie zadbać.
   Znajdź w sobie odwagę, aby każdy poranek był radosny.

Boję się wychodzić z domu. 3 strategie od czego zacząć zmianę

with Brak komentarzy

Boję się wychodzić z domu – czy ten problem dotyczy także Ciebie? Kiedy dom staje się bezpieczną świątynią, w której nie dopadają nas lęki, a kiedy to staje się więzieniem, z którego nie możemy wyjść? Przytoczę wam historię jednej pacjentki.

35 kobieta z 8-letnią córką, która po latach walki w sądzie uwolniła się od byłego męża kata, który gnębił ją psychicznie, krytykował, obwiniał za wszystko. Po przeprowadzce do innego miasta i uzyskaniu godnych alimentów pozwoliła sobie zaryzykować i zawalczyła o lepszą pracę w księgowości. Cieszyła się, że jej córka odżyła, że zaczęła się uśmiechać i spać bez conocnych koszmarów. Miała wrażenie, że wreszcie wyszła na prostą. Była spokojna.

Aż pewnego letniego popołudnia stojąc w kolejce w aptece, zaczęła czuć, że odpływa, że nogi ma jak z waty i bała się, że upadnie. Serce jej biło bardzo szybko, pociły jej się ręce, nie mogła złapać oddechu, czuła, że się dusi. Musiała kupić ten lek dla chorej matki, ale z drugiej strony myślała, że zemdleje, upadnie. Przestraszyła się. Musiała wyjść ze sklepu i wziąć głeboki oddech. Po kilku minutach „wróciła do siebie”, ale taka psychiczna ociężałość pozostała do końca dnia.

Nie miała czasu nad rozczulaniem się nad sobą. Miała córkę do wykarmienia i chorą matkę, nad którą pieczyła opiekę. Prawie zapomniała o tym epizodzie, aż do kolejnego, który tym razem zdarzył się w banku. Musiała wyjść z umówionego spotkania, bo „nie mogła oddychać” w tak klaustrofobicznym pokoju.

Kolejne epizody

W ciągu następnych 6 miesięcy kolejne epizody zdarzyły się w supermarkecie, na poczcie, w poczekalni u lekarza. Aby czuć się pewniej zabierała ze sobą córkę, którą trzymała pod rękę, jak tylko serce kołatało, oddech przyśpieszał, a nogi robiły się z waty. Załatwiała wszystkie sprawunki po pracy, jak tylko córka wracała ze szkoły. NIezbyt się to podobało dziewczynce, bo musiała tylko latać między apteką, przychodnią, osiedlowymi sklepikami. Wtedy pacjentka zaczęła unikać chodzenia do banku (wszystko załatwiała przez home banking), nauczyła się robić duże zakupy online. Wytłumaczyła, że nie musi chodzić do kina, na koncerty z córką, a na szkolne występy zabierała ze sobą schorowaną matkę.

Jej terytorium ograniczało się do znanych ulic prowadzących do pracy, potem do szkoły i przydomowych sklepików. Z czasem ta przestrzeń kurczyła się coraz bardziej. Nie wyjechała na wakacje, córkę wysyłała na kolonie, tłumacząc, że musi pracować. Odmawiała koleżankom z pracy na wieczorne wyjście do kina, czy do restauracji. Omijała nowe, nieznane jej miejsca.

Kiedy ograniczyła swoje życie do minimum – lęki i objawy somatyczne ustały. Jaka ulga. Ale co to było a życie. Nie miała w nim prawie żadnych przyjemności! Dom, praca, szkoła, dom, praca, dom, praca, dom, dom, dom.

Wszyscy wokoło jakoś się do tego przyzwyczaili, córka była częściej u koleżanki niż w domu. A moja pacjentka zaszywała się wieczorami na Facebooku, Instagramie, pisała na forach, udzielała się na grupach. Niby wszystko było OK, w jej wymówki uwierzyli rodzina i byli znajomi. Córka była zadowolona, że matka jej nie kontroluje. Aż do momentu.

Świadomość problemu

Sobota wieczór, córka na piżama party u koleżanki, ona przed telewizorem. Sms od matki (mieszkającej piętno niżej), że spadła z łóżka i nie może się podnieść. Jak się okazało ból był tak silny, że bała się ją podnosić. Wydawało się, że złamała rękę.
Zadzwoniła po karetkę, zalecono jej przywieźć ją samodzielnie na izbę przyjęć, bo obie karetki były w terenie. W wtedy właśnie uświadomiła sobie, że paraliżował ją strach i sama myśl, że ma pojechać w nocy, nieznanymi ulicami przyprawiał ją o panikę. Nie mogła się opanować. Jej matka samodzielnie usiadła na łóżku, wyła z bólu, a córkę sparaliżował strach. Nie potrafiła się przemóc, więc wydzwaniała na 112 czekając, jak tylko zwolni się karetka i przyjedzie do nich. Nie wiedziała kogo jeszcze poprosić o pomoc, bo zaniedbała relacje przyjacielskie i zbytnio się wstydziła, aby o 23.00 do kogoś dzwonić. Karetka przyjechała o 1.00 w nocy, jej matce założono gips (Na szczęście nie miała złamania z przemieszczeniem) i następnego dnia wróciła do domu. Niby wszystko wróciło do normy, ale coś pękło w mojej pacjentce. Nie mogła sobie wybaczyć, że tak nieudolnie zareagowała. Wtedy też uświadomiła sobie, że ma problem.

Boję się wychodzić z domu – jak można sobie pomóc?

To nie tak, że czuła się dobrze w domu. Bała się wychodzić z domu, bała się, że takie ataki paniki pojawią się w różnych sytuacjach. Chciała żyć i cieszyć się życiem. Ale lęki były silniejsze. Sytuacja z matką uświadomiła jej, że musi rozwiązać swój problem z lękiem. Ale nie wiedziała jak.
Najpierw czytała różne fora, ale uświadomiła sobie, że czytanie „że z nerwicą trzeba nauczyć się żyć”, że niektórzy leczą się już od wielu lat bez rezultatów, jeszcze bardziej wpędzało ją w depresyjny stan. Lekarz pierwszego kontaktu zapisał jej leki ansjolityczne, ale ona bardzo się bała, że będą miały negatywny wpływ na jej życie. Bała się leków.

Wreszcie znalazła mnie na internecie i odbyłyśmy pierwszą darmową sesję terapeutyczną. W ciągu kolejnych codwutygodniowych konsultacji, zrozumiałyśmy lepiej jak działa problem, co go pogłębia, co nie pomaga. Wyeliminowaliśmy błędne rozwiązania, zrozumiałyśmy jak działa lęk, jak radzić sobie ze strachem. Praktyczne strategie sprawiły, że stopniowo zaczęła oddalać się od domu, wykonując ćwiczenie „mapa granic”. Najpierw piechotą, potem samochodem, zaczęła oswajać się z otoczeniem mając ” w kieszeni gotową do użycia strategię”. Widząc, że „nic się nie dzieje, czuła się coraz bardziej pewna siebie, zaczęła coraz chętniej „ryzykować”. Umawialiśmy się na konkretne zadania do wykonania „na naszych zasadach”.

Projektowanie nowego życia

W ciągu następnych 6 miesięcy problem lęku został rozwiązany. Byłyśmy gotowe na stopniowe projektowanie swojego nowego życia, nowych społecznych relacji, lepszej relacji z córką i oduzależnienia się od matki. Ten etap terapii zajął nam trochę więcej czasu, ale napewno możemy powiedzieć, że było warto. Po roku od rozpoczęcia terapii, już była pacjentka odbudowała swoje stare dobre znajomości, zaczęła spędzać z córką czas poza domem, ciesząc się wspólnie z życia. Dopiero teraz, po 18 miesiącach bez napadów paniki możemy powiedzieć, że problem został rozwiązany.
A jeśli dzieje się coś nieplanowanego, poza kontrolą, ex pacjentka wie, co robić, aby wytłumić problem w zalążku.

Jeżeli też szukasz pomocy, myślisz „dlaczego boję się wychodzić z domu” i nie umiesz sobie poradzić z tym lękiem – zapraszam do kontaktu. Dzięki terapii możesz odzyskać komfort spokojnego życia.